Polecam wspomnienia walk o twierdzę we września 1939 roku naocznego świadka - mieszkańca Samowicz Jana Buczyło. Wspomnienia (długie) są w
Gońcu terespolskim 1/2003. Na prawdę duża dawka ciekawostek.
Poniżej fragment:
O zmroku mój młodszy brat Franek przyprowadził do domu zupełnie mokrego młodego żołnierza łącznościowca („pająka" - tak ich nazywano) z Twierdzy Brzeskiej, który musiał połączyć przewody uszkodzonej przez pociski niemieckie linii telefonicznej na stanowisku ogniowym przy moście kolejowym. Żołnierz opowiedział, że omal nie utopił się w fosie. Z wałów nie można się było wychylić na zewnątrz, taki był siarczysty ostrzał artyleryjski, wszyscy siedzieli w zabezpieczonych schronach, a on musiał na otwartej przestrzeni wykonywać swoje zadanie bojowe. Po naprawieniu linii bał się wracać do tego piekła, jakie panowało w Twierdzy. Do domu było blisko, gdyż pochodził spod Międzyrzeca, ale nie chciał zdezerterować i postanowił wracać na swoje stanowisko bojowe. Matula doradzała, żeby zaczekał z powrotem chociaż przez noc. Może to Opatrzność Boża wyprowadziła go po tym kablu z Twierdzy. Przyszedł też do nas z Brześcia kolega Franka z tej samej klasy gimnazjalnej, obaj chodzili do „Traugutta”. Był wylękniony, uciekł z Brześcia, by nie dać się złapać Niemcom. Gdzieś zdobył francuski karabin i dwa granaty. Gotów był do walki z wrogiem, mówił, że żywym nie da się wziąć. Tak więc mieliśmy już na kwaterze uciekinierów z Łobaczewa, przemoczonego żołnierza i bohaterskiego „sztubaka". Kocioł w sadzie się gotuje ,uciekinierzy nie będą głodni. Ojciec ubił dużego świniaka i jałówkę, mówił, że trzeba pomagać ludziom w biedzie. Cofającym się kolumnom żołnierzy i rozbitkom już od tygodnia wynoszono na szosę janowską żywność - kromki chleba z mięsiwem oraz kawę. Akcję tę zorganizowały druhny z KSM. Dwie moje siostry brały w tym udział. Następnego dnia (piątek, l5 września) do ostrzału artyleryjskiego Twierdzy Brzeskiej dołączyły karabiny maszynowe, nacierała niemiecka piechota. Nasi skutecznie odpierali natarcie. Niemcy starali się przedrzeć przez tor kolejowy, lecz obrońcy kładli ich z broni maszynowej ze swoich stanowisk na wałach twierdzy. Wielokrotne ataki zostały odparte. Gdy ataki ustawały, wzmagał się ostrzał artyleryjski. Tak trwało przez cały dzień. Pod osłoną nocy piechota niemiecka znowu przypuściła szturm z głośnym krzykiem hurra! lecz została odparta. Nasi strzelali pociskami zapalającymi i przeciwpancernymi, widać było….